Taniec nocą
Zaproszę cię nocą do tańca, co będzie jak modlitwa
złączone nasze dusze przez cały zmierzch, całą noc aż do świtu.
Zatańcz ze mną w blasku świateł rozjaśniających ludzki mrok
zatańcz ze mną ten pierwszy i ostatni raz, szalenie, po cichu.
A potem, no właśnie, co będzie potem, gdy świt zapuka do okien?
Nic nie trwa wiecznie, nawet bezdenna noc.
A potem rozejdziemy się bezimienni
strawieni przez żar letniej nocy, spaleni do kości.
Ty pójdziesz w swoją stronę, ja w swoją
na tanecznej sali pozostaną tylko ci mali
Pełni wiary i komuś na własność oddani.
My w swej wolności, odlecimy, jak ptaki w przestworza
którym dość dobrze znana jest groza.
Michał Szewczyk ©
Komentarze
Prześlij komentarz